Mężczyzna wypadł z lecącego samolotu
We wtorek na przedmieściach Londynu z samolotu lecącego na Heathrow, wprost na dach samochodu spadł człowiek.
Ciało około 30-letniego mężczyzny spadło w niedzielę rano na spokojną, bogatą dzielnicę Mortlake, leżącą około 10 mil od lotniska. Policja przypuszcza, że mężczyzna ukrył się w podwoziu samolotu i zamierzał w ten ryzykowny sposób uciec z jednego z krajów Afryki Północnej do Wielkiej Brytanii.
Eksperci lotnictwa zapewniali, że mężczyzna zginął jeszcze przed upadkiem. Na wysokościach osiąganych przez samoloty panuje tak niska temperatura, że szanse człowieka na przeżycie poza wnętrzem maszyny są minimalne. Przypuszcza się, że ciało wypadło z podwozia, kiedy samolot szykowała się do lądowania.
Mieszkańcy Mortlake, dzielnicy znajdującej się na południowym brzegu Tamizy, wybiegli z domów po tym, jak usłyszeli ogromny huk, który spowodowało uderzenie ciała o ziemię. Billy Watson, strażnik ochrony, który mieszka naprzeciwko miejsca tragedii, powiedział: - Ciało było całe powyginane. Jak je zobaczyłem od razu pomyślałem, że mężczyzna musiał spaść z dużej wysokości. Catherine Lambert, matka dwójki dzieci, mieszkająca z rodziną w tamtej części miasta żaliła się, że jeszcze następnego dnia można było znaleźć na powierzchni jezdni ślady krwi. Inni mieszkańcy zastanawiali się, co skłoniło mężczyznę do tak dramatycznej i ryzykownej próby przedostania się na Wyspy Brytyjskie. Richard Taylor specjalista od lotnictwa dodał, że nie zna przypadku, kiedy pasażer na gapę podróżujący w podobny sposób, przetrwał lot na długiej trasie. - Można zginąć albo poprzez przymiażdzenie przez koła samolotu, albo ze względu na temperaturę powietrza - powiedział ekspert. Policja prowadzi dochodzenie w sprawie śmierci mężczyzny.
The Polish Observer
