Ataki cybernetyczne doprowadzą do wojny?!
Ataki cybernetyczne inspirowane przez rządy wielu państw stały się tak natarczywe i częste, że niektóre państwa w odpowiedzi na wojnę prowadzoną w internecie chcą przenieść owe cybernetyczne starcie w realny świat.
Szef brytyjskiego centrum nasłuchowego Iain Lobban powiedział w rozmowie z dziennikarzami, że znacząco wzrosła liczba ataków cybernetycznych na komputery ministerstw i agencji rządowych ale wszystkie one zakończyły się niepowodzeniem.
Jednocześnie Lobban poinformował, że przedmiotem ataku stają się coraz częściej serwery firm, z których próbuje się wykraść tajne dane. Szef centrum nasłuchowego powiedział, że brytyjskie korporacje tracą corocznie miliony funtów z powodu kradzieży własności intelektualnej. Jako przykład operacji, którą przerwały służby zajmujące się przeciwdziałaniem przestępczości komputerowej Lobban podał informacje o zmasowanym ataku hakerów jaki miał miejsce w lecie. Hakerzy próbowali ukraść dane około miliona osób. Zgodnie z zapewnieniami szefa centrum nasłuchowego przerwanie tej operacji pozwoliło uchronić potencjalne ofiary ataków od utraty pieniędzy. W sumie jak się szacuje w ręce hackerów mogłoby wpaść nawet 300 milinów funtów.
Z powodu wzrastającego zagrożenia atakami cybernetycznymi brytyjskie władze zaapelowały o wprowadzenie międzynarodowego kodeksu postępowania w Internecie. Miałoby to zapobiec wykorzystywaniu sieci przez państwa do przeprowadzania cyberataków.
„W cyberprzestrzeni żaden kraj nie może już robić, co mu się podoba. Należy przyjąć wspólne zasady postępowania – apelował szef brytyjskiej dyplomacji William Hague, otwierając międzynarodową konferencję w sprawie bezpieczeństwa cybernetycznego. Biorą w niej udział przedstawiciele 60 państw.
Doradca brytyjskiego premiera ds. bezpieczeństwa Pauline Neville Jones przyznała, że większość ataków pochodzi z Rosji i Chin.
Zdaniem ekspertów groźba konfliktu cybernetycznego w ostatnim czasie gwałtownie wzrosła. Coraz więcej krajów wprowadza regulacje, które umożliwiają użycie sił konwencjonalnych w odpowiedzi na atak cybernetyczny zakłócający normalne funkcjonowanie państwa. Trwa też cybernetyczny wyścig zbrojeń. Niektóre kraje pracują nad zaawansowanymi wirusami, które mają uczynić jak najwięcej szkód przeciwnikowi. Dowodem jest wirus Stux-net, który w czerwcu 2010 roku zakłócił działanie irańskich wirówek do wzbogacania uranu. Istnieje realna groźba, że tego typu wirusy mogą się jednak wymknąć spod kontroli.
– Stuxnet pokazał, że taki wirus rozprzestrzenia się w sposób niekontrolowany. Znaleziono go w Indiach i USA – mówi „Rz" Derek Reveron z Naval War College w USA.
Dlatego coraz głośniej mówi się nie tylko o objęciu Internetu międzynarodowym prawem, ale nawet o podpisaniu traktatów w sprawie stosowania cybernetycznej broni.
Kraje niedemokratyczne już przygotowują się na nowe regulacje. We wrześniu Chiny, Rosja, Tadżykistan i Uzbekistan zaproponowały w ONZ wprowadzenie zasad postępowania w Internecie, które gwarantowałyby im możliwość stosowania cenzury.
Zdaniem brytyjskich władz ograniczanie wolności słowa w Internecie jest jednak niedopuszczalne. – Rewolucje arabskie pokazały, że wolności słowa nie da się zamknąć za kratkami. Niezależnie, jak silna byłaby kłódka – ostrzegał podczas londyńskiej konferencji William Hague.
Organizacje broniące wolności w Internecie zarzucają Wielkiej Brytanii podwójne standardy. W czasie sierpniowej fali gwałtownych protestów w brytyjskich miastach władze rozważały bowiem ocenzurowanie portali wzywających do udziału w zamieszkach.