Rzeź Polaków na Wołyniu doczekała się ekranizacji!
Artur Krasicki, scenarzysta i Jarosław Banaszek reżyser z Krakowa rozpoczęli prace nad filmem poświęconym obronie wsi Przebraż przed atakami Ukraińskiej Powstańczej Armii.
Jarosław Banaszek, reżyser znany z takich telewizyjnych seriali jak „Brzydula" i „Majka" postanowił zająć się tym razem znacznie poważniejszym tematem, który przez lata okryty był tabu.
Artur Krasicki, który podjął się zadania napisania scenariusza powiedział w wywiadzie dla Rzeczpospolitej, że świadkowie wydarzeń jakie rozegrały się w 1943 roku bardzo niechętnie opowiadają o tym co się wtedy stało.„Czasem wyznają coś poza kamerą albo najciekawsze rzeczy opowiadają dopiero po którymś z kolei spotkaniu. Obawiają się zarzutu o kolaborację z Niemcami, bo gdy organizowali samoobronę przed bandami UPA, wystąpili do okupanta, by przyznał wsi broń” - relacjonował swoje spotkania z osobami, które przeżyły tragedię Krasicki.
Filmowcy najpierw chcą przygotować dokument, a potem scenariusz filmu fabularnego. Bo relacja z obrony wioski, która odparła ataki UPA, jest wyjątkowo dramatyczna. Latem i jesienią 1943 r. mieszkańcom Przebraża i uciekinierom z pobliskich wsi nie tylko udało się przetrwać napór banderowców, ale i przygotować ofensywę przeciwko nim. Zniszczono bazę UPA w Hauczycach, zaatakowano też wspólnie z partyzantami sowieckimi szkołę podoficerską UPA.
„Na razie wydajemy na zbieranie materiałów do filmu swoje pieniądze. Liczymy jednak, że przedsięwzięcie spotka się z zainteresowaniem i zdobędziemy fundusze” – mówi Krasicki. Roboczy tytuł obrazu to „Garnizon 100". Ma zostać skończony w 2013 roku, gdy przypada 70. rocznica rzezi na Wołyniu.
Dzięki pierwszym kontaktom z uczestnikami tamtych wydarzeń filmowcy docierają do kolejnych świadków. Ci mieszkają dziś od Brzegu na Dolnym Śląsku po Szczecin. Kolejnym etapem będzie wyjazd na Ukrainę.
– To dobrze, że wreszcie zaczynają powstawać filmy o ludobójstwie na Wołyniu. Przez lata to był temat przemilczany, tak jak w PRL Katyń. I dziś wiele osób twierdzi, że przypominanie wołyńskiej rzezi szkodzi stosunkom polsko-ukraińskim – mówi ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Rodzina kapłana wywodzi się z Kresów, a on od lat zabiega o upamiętnienie ofiar zbrodni UPA.
O tragedii mieszkańców Kresów powstało też niedawno przedstawienie teatralne. „Ballada wołyńska" jest wystawiana od ubiegłego roku przez tarnowski teatr Nie Teraz.
Kilka dni temu we Wrocławiu odbyła się także premiera fabularyzowanego dokumentu Marka Srzednickiego „Ukraiński rapsod" o tragedii Polaków na Kresach. I choć za jednostronny uznała obraz „Gazeta Wyborcza", dobrze, że filmy o tej tematyce wreszcie powstają – twierdzą historycy.
– Pamięć narodu nie dotyczy tylko przeszłości, ale może być przestrogą przed naśladownictwem na przyszłość. To ważne, że dzięki filmowcom do świadomości wielu Polaków może dotrzeć np. historia obrony Przebraża. Tak jak o ludobójstwie niemieckim czy sowieckim trzeba mówić o zbrodniach ukraińskich. Nawet rozumiejąc, że UPA walczyła o niepodległość – mówi dr Maciej Korkuć z Krakowa.
Źródło: Rzeczpospolita
Komentarze
Rozumiem, że ten nowy film, będzie zawierał informacje o które dopomina się GW, czyli będzie "wzbogacony" o rzekome krwawe akcje odwetowe Polaków.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.