INFORMACJE24.co.uk

Jesteś tutaj: Informacje24 2 Film Fanatycy atakują Bollywood

Fanatycy atakują Bollywood

Zniszczone kina, dwa tysiące aresztowanych i 20 tysięcy policjantów w akcji. Powód? Na ekrany w Indiach wszedł nowy film z Shahrukh Khanem „My Name Is Khan”- donosi Rzeczpospolita.

Po premierze w USA, amerykańska i brytyjska prasa przyjęła film dobrze. Recenzenci chwalili przekaz promujący tolerancję religijną. Jednak nad Gangesem obraz spowodował wybuch nienawiści hinduskich radykałów i nacjonalistów. Kontrowersje budzi już sam tytuł — „My Name Is Khan”, czyli „Nazywam się Khan” — który hinduiści uznali za manifestację islamskiej tożsamości. Khan to najpopularniejsze muzułmańskie nazwisko, nosi je również odtwórca głównej roli, Shah Rukh Khan, filmowy gwiazdor, który przyszedł na świat w muzułmańskiej rodzinie.

Choć w Bollywood kariery robi wielu Muzułmanów (w aktorskiej czołówce są m.in. Aamir Khan i Salman Khan), zwykle grają role Hindusów. Indyjskie kino rozrywkowe boi się kontrowersji jak ognia. By nie drażnić religijnych fanatyków, rzadko podejmuje trudne tematy. Jest się czego bać. Ataki na kina nie są rzadkością, może je spowodować drobiazg. Na przykład kilka lat temu zamachy w kinach organizowali Sikhowie, urażeni jednym z filmowych tytułów.

Tym razem oliwy do ognia dolał sam Shahrukh Khan, który w zeszłym tygodniu wyraził ubolewanie, że do prestiżowych rozgrywek ligi krykieta nie wybrano w tym roku żadnego gracza o pakistańskich korzeniach. Ta wypowiedź i premiera filmu rozwścieczyły przywódców radykalnej politycznej organizacji Shiv Sena, którzy w wystąpieniach zaatakowali Khana. Ich zwolennicy wyszli na ulice. W dniach poprzedzających premierę w Bombaju aresztowano blisko dwa tysiące osób oskarżonych o niszczenie kin, w tym witryn reklamujących pierwsze pokazy „My Name Is Khan”.

W miniony weekend kina w mieście przeżywały oblężenie — bilety były wyprzedane, widzowie przed wejściem musieli poddać się kontroli, sale obstawiły specjalne oddziały policji.

Główną rolę w filmie gra Shahrukh Khan, król bollywoodzkiego kina i najpopularniejszy aktor świata, który przyciąga więcej widzów niż Brad Pitt czy George Clooney. Reżyserował Karan Johar, twórca numer jeden, nazywany cudownym dzieckiem Bollywood. To on nakręcił melodramat „Czasem słońce, czasem deszcz”, od którego w 2004 r. zaczęła się kariera indyjskiego kina komercyjnego w Polsce.

Tym razem tandem Johar-Khan porwał się na niezwykły pomysł — zrealizowali fabułę, której osią jest miłość Muzułmanina do Hinduski. Związki między wyznawcami tych dwóch religii, to w Indiach największe tabu, przełamywane niezwykle rzadko nawet w liberalnych środowiskach i w najlepszym razie owocujące społecznym wykluczeniem.

Poza barierami religijnymi, są i polityczne — krwawy podział kraju w 1947 r. na muzułmański Pakistan i Bangladesz oraz Indie, w większości zamieszkiwane przez wyznawców hinduizmu, pozostaje bolesną raną. Granica z Pakistanem jest jedną z najpilniej strzeżonych na świecie, a w samych Indiach konflikty między Muzułmanami a Hindusami nie są rzadkością i mają tragiczne konsekwencje — w zamachach i zamieszkach giną setki ludzi.

Akcja „My Name Is Khan”rozgrywa się w Kalifornii po 11 września 2001 r., a główny bohater — Rizwan Khan, Muzułmanin cierpiący na rodzaj autyzmu, zakochuje się w Mandirze, Hindusce samotnie wychowującej dziecko. Bollywood specjalizuje się w nieprawdopodobnych fabułach, więc niezwykłych okoliczności jest w filmie więcej: Rizwan samodzielnie ratuje grupę Afroamerykanów, dotkniętych katastrofą do złudzenia przypominającą atak huraganu Katrina. Amerykański prezydent, którego postać wzorowana jest na George'u W. Bushu, biernie przygląda się tragedii. Superbohater zostaje aresztowany za podejrzane zachowanie, a jako muzułmanin traktowany jest ze szczególną podejrzliwością. Rozpoczyna walkę o oczyszczenie swego imienia.

Film, jak większość bollywoodzkich superprodukcji, jest mieszanką romansu, komedii i treści edukacyjnych. Na niedawnej premierze w USA budził pozytywne reakcje, choć krytycy podkreślali, że jest typowym przykładem naiwnej indyjskiej rozrywki i nie powtórzy oscarowego sukcesu „Slumdog. Milioner z ulicy”.

Jednak w Indiach premiera filmu stała się kolejną odsłoną rosnącego w siłę religijnego ekstremizmu hinduistów. Przywódcy Shiv Sena często atakują popularne postaci, by aktywizować swych zwolenników. W ostatnich latach ciskali gromy pod adresem uwielbianego krykiecisty Sachina Tendulkara i cenionej aktorki Jayi Bachchan.

Teraz największe gwiazdy indyjskiego kina stanęły po stronie Khana, wyrażając poparcie dla filmu.

Aby dodawać komentarze musisz być zalogowany.

prb24.co.uk

  • tpob

TVP Polonia24

  • tvp

SPK WB

  • spk

Połącz się