INFORMACJE24.co.uk

Jesteś tutaj: Informacje24 8 Europa 18% Niemców chce oddać głos na fikcyjnego kandydata

18% Niemców chce oddać głos na fikcyjnego kandydata

Wymyślony kandydat nieistniejącej partii może liczyć na 18 proc. głosów w najprawdziwszych wyborach do Bundestagu

Horst Schlämmer chce zostać kanclerzem Niemiec. Według sondaży popiera go już prawie jedna piąta wyborców, z których większość nie ma oczywiście pojęcia, że jowialny Horst w rzeczywistości nie istnieje. Został wymyślony przez znanego niemieckiego satyryka Hape Kerkelinga.

Horst Schlämmer gości jednak od tygodni na ekranach telewizorów i jest stale obecny w „Bildzie”, którego bierze do ręki codziennie co ósmy obywatel Niemiec. Jego podobizna widnieje na plakatach ulicznych, a na ekrany kin wchodzi właśnie film fabularny zatytułowany „Isch kandidiere”, co po polsku oznacza „Kandydujem”.

Kandydat Horst sepleni, ma wyraźnie zdeformowane uzębienie, występuje w szarym wysłużonym płaszczu i twierdzi, że nie różni się wcale od „innych kandydatów”. Jednym słowem swój chłop, który pasuje jak ulał do tysięcy knajp, w których miliony Niemców spędzają popołudnia, hałaśliwie racząc się piwem. – Postać Schlämmera to krzywe zwierciadło niemieckiej polityki, w której nie brak sarkazmu i cynizmu – twierdzi Hajo Funke, berliński politolog.

Horst Schlämmer to sam Hape Kerkeling, który bawiąc się doskonale, wprowadził sporo zamieszania w niemieckich mediach. – Udało mu się zdemaskować patologię niemieckich mediów i obnażyć postępującą infantylizację społeczeństwa – uważa Werner Patzelt, politolog z Drezna.

Nie brak głosów, że pojawienie się kandydata Horsta Schlämmera może mieć jednak uzdrawiający wpływ na nudną niemiecką politykę. – Fikcyjny kandydat spadł nam jak z nieba. Pokazuje ludziom, że uczestniczące w walce wyborczej postaci są w gruncie rzeczy kreacją strategów wyborczych – twierdzi poważny „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung”.

To swój chłop, który pasuje jak ulał do knajp, w których miliony Niemców hałaśliwie raczą się piwem

Gazeta narzeka przy tym na bezbarwność obecnej kampanii do Bundestagu, choć do wyborów pozostało zaledwie nieco ponad pięć tygodni. – Jestem liberałem, konserwatystą i lewicowcem – głosi Horst Schlämmer, drwiąc z programów partyjnych, których lektura prowadzi do wniosku, że właściwie nie ma między nimi wielkich różnic, zwłaszcza w sferze składanych obietnic. – Kto wierzy w realność utworzenia w Niemczech 4 milionów nowych miejsc pracy, co proponuje Frank-Walter Steinmeier, kandydat SPD na kanclerza, powinien bez żadnych obiekcji zaakceptować postać Schlämmera – mówi telewizji ZDF jeden z przechodniów.

Schlämmer zapowiada po wygranych wyborach 2,5 tys. euro miesięcznej pensji dla każdego. „Yes, weekend” głosi wszem i wobec, parodiując Baracka Obamę. Fikcyjny kandydat chce też przenieść stolicę Niemiec do małej mieściny Grevenbroich, skąd podobno pochodzi i gdzie pracuje jako zastępca redaktora naczelnego nieistniejącej gazetki.

Martin Sonneborn jest z kolei naczelnym jak najbardziej realnego magazynu satyrycznego „Titanic”. On też zamierza zostać kanclerzem Niemiec jako szef ugrupowania o nazwie Partia. – Pragniemy trwałego podziału Niemiec i odbudowy muru berlińskiego – głosi jak najbardziej poważnie Sonneborn. Jego Partia nie została wprawdzie dopuszczona do wyborów, bo nie zdołała zebrać wystarczającej liczby podpisów pod dokumentami wyborczymi, ale jej szef szuka obecnie sprawiedliwości w Trybunale Konstytucyjnym.

– Nie mamy programu gospodarczego, co różni nas od innych partii. Wyborcom się to podoba, bo nie wierzą w skuteczność żadnych programów– twierdzi Sonneborn. – Jest w tym sporo racji. Ludzie mają już dość wszelakich obietnic i odwracają się od polityki – komentuje Gerd Langguth, biograf Angeli Merkel.

Jeżeli wierzyć badaniom opinii publicznej, za odbudową muru berlińskiego opowiada się co piąty Niemiec. – Nasza idea sprowadza się do ustanowienia trwałego podziału Niemiec. Na wschodzie powinny być niższe podatki, a inwestycje muszą mieć państwowe wsparcie. Nie da się tego zrobić bez muru – twierdzi Sonneborn.

Ma i inne pomysły, jak przesiedlenie do strefy wschodniej emerytów z zachodu, aby mogli żyć spokojnie i bez stresu w regionie, w którym niewiele się gospodarczo dzieje.

Kampanii wyborczej z tak wieloma akcentami humorystycznymi do tej pory w Niemczech nie było. – Wszystko dlatego, że brakuje nam poważnych debat i dyskusji. Mam nadzieję, że zmieni się to w ostatniej fazie kampanii – mówi Hajo Funke.

W Polsce podobne zainteresowanie wzbudził swego czasu Krzysztof Kononowicz a wcześniej Stan Tymiński, który wyeliminował Tadeusza Mazowieckiego w walce o fotel prezydenta.

Źródło: Rzeczpospolita

Aby dodawać komentarze musisz być zalogowany.

prb24.co.uk

  • tpob

TVP Polonia24

  • tvp

SPK WB

  • spk

Połącz się