Unijnych absurdów ciąg dalszy! Urzędnicy określą jak wysoki ma być... płomień świecy!
O unijnych absurdach krążą legendy. Można było pomyśleć, że zajęcie się przez urzędników krzywizną banana czy zaliczenie marchewki do owoców to szczyt głupoty. Nic takiego. Pragniemy donieść, że tym razem Bruksela przeszła jednak samą siebie. Komisja Europejska, oczywiście ze względów bezpieczeństwa, chce uregulować wysokość płomienia świec.
Komisja Europejska, dbając o bezpieczeństwo mieszkańców Wspólnoty, chce uregulować wysokość płomienia świec. Dlatego prawnicy stworzyli akt prawny, dzięki któremu zniknie ryzyko pożaru – donosi tygodnik "Wprost". Najpierw jednak Unia musiała stworzyć szczegółową definicję świecy. Jest to rzecz, która ulega częściowemu spaleniu w temperaturze 20-27 stopni Celsjusza a jej główną funkcją jest dawanie jasnego płomienia - głosi rozporządzenie.
Potem mamy do czynienia z dokładnym podziałem rodzaju świeczek i wyliczone obowiązki tych, którzy je podpalają. Trzeba więc pilnować, czy ryzyko oparzenia się jest tak niskie, jak to tylko możliwe oraz sprawdzać, czy świeca stoi pionowo. Określono też maksymalną wysokość płomienia.
Jak tak dalej pójdzie to za parę lat może się okazać, że jabłka będące naszym hitem eksportowym nie są już jabłkami, bo są za mało okrągłe, a kiełbasa może nosić taką nazwę tylko wówczas, gdy będzie miała odpowiednią długość i szerokość oraz kolor. Tak bowiem może zadecydować Unia Europejska, która coraz śmielej ingeruje w to, co i jak ma być produkowane na jej terenie, co może być sprowadzane oraz sprzedawane.
