Oficjalnie żadne rozmowy o wyjściu Wielkiej Brytanii z UE jeszcze się nie toczą ponieważ nie został do tej pory uruchomiony artykuł 50 Traktatu Lizbońskiego. Theresa May ogłosiła jednak, że uczyni to najpóźniej do końca marca dlatego Unia postanowiła nie czekać i mianowała już osoby odpowiedzialne za negocjacje.

"Spodziewam się, że będę w stanie zagwarantować prawa obywateli UE już przebywających w Wielkiej Brytanii pod warunkiem, że obywatele brytyjscy mieszkający w Europie, w krajach członkowskich Unii, zostaną potraktowani w ten sam sposób" - powiedział May dziennikarzom podczas wizyty w Danii.

 

Mimo przyjaźnie brzmiących słów przedstawiciele UE stanowczo twierdzą, że zagwarantowanie praw osobom pochodzącym z krajów Wspólnoty i mieszkającym w UK to jedno a sprawa wolnego handlu z UE to zupełnie inna rzecz. Politycy UE uzależniają przystąpienie do strefy wolnego handlu przez Brytyjczyków od respektowania podstawowych wartości na jakich opiera się Unia. Jedną z nich jest swobodny przepływ osób. To żądanie wydaje się nie do przyjęcia dla Brytyjczyków, którzy w referendum głosowali właśnie przeciwko imigracji.

Zapowiadają się więc bardzo twarde negocjacje, w których Wielka Brytania będzie miała “pod górkę” ponieważ to ona chce zachować dotychczasowe przywileje nie będąc jednocześnie w UE. . Z drugiej jednak strony państwa Zjednoczonej Europy nie mogą być aż tak bardzo stanowczy ponieważ sami straciliby ogromny rynek zbytu swoich towarów.

 

W naszym interesie jest aby negocjacje zakończyły się i to z dobrym rezultatem dla Brytyjczyków. Jeśli tak bowiem się nie stanie to pierwszymi ofiarami padną z pewnością imigranci czyli my.