Artykuły
Barbara Jonak – jak być kobietą w gangu - o pracy nad rolą Stanisławy Tabaczyńskiej w filmie Król Jana P. Matuszyńskiego!
- In 1
- Poprawiono: 12 listopad 2020
- By wn
- Odsłony: 3017
Właśnie został wyświetlony pierwszy odcinek serialu Król w reżyerii Jana P. Matuszyńskiego. Z tej okazji poprosiliśmy o wywiad Barbarę Jonak, która wcieliła się w rolę jedynej kobiety w gangu Stanisławy Tabaczyńskiej.
Widzowie przyzwyczaili się do granej przez Panią w “Barwach szczęścia” Sabiny – kobiety szarpanej przez emocje, pokonującej życiowe trudności. W serial “Król” wciela się Pani w role Stanisławy Tabaczyńskiej – jedynej kobiety w gangu. Wyrachowanej i trzymającej emocje na wodzy. Trudno było stworzyć taka postać? Jak Pani sama ją odbiera?
Bardzo dużo czasu i pracy włożyłam w przygotowanie się do tej roli. Zaczęłam od czytania przedwojennych kronik. W nich znalazłam informacje o kobiecych gangach, których twórczynie były niejednokrotnie okrutniejsze, bardziej bezwzględnie od mężczyzn. Szalenie ciekawe były dla mnie rozmowy z krymonologami, którzy na codzień analizują zachowania przestępców. Bardzo ciekawił mnie na przykad problem genetycznych uwarunkowań do bycia seryjnym mordercą. Brak lęku i przesunięte granice bólu. Myślę, że podobnie jak Iceman, Tabaczyńska, gdyby miała normalne dzieciństwo zamiast bycia seryjnym mordercą byłaby bohaterką wojenną.
Co by Pani z niej wzięła dla siebie?
Lubię tę postać. Tabaczyńska ma zasady. Nie krzywdzi słabszych - kobiet i dzieci. Nie chciałabym być jej przyjaciółka jednak, ale jeszcze bardziej nie chciałabym być jej wrogiem. Może od Tabaczyńskiej wzięłabym łatwość w podejmowaniu decyzji, oczywiście nie tak radykalnych jak wyroki gangu.
Świata przedstawionego w książce “Król” już nie ma. Przeniosłaby Pani coś z niego do teraźniejszości?
Mitologizuje się przedwojenną Warszawę. Trzeba pamiętać, że to była stolica nowo powstałego, odrodzonego państwa polskiego. Sytuacja polityczna i ekonomiczna nie odbiegały bardzo od tego, co się teraz dzieje. Ale to co było zupełnie fenomenalne wtedy, a czego wydaje mi się teraz brakuje, to radość życia. Wspaniałe lokale, kolorowi ludzie, bohema artystyczna, kawiarnie literackie. Ten klimat zajętości, barwności chętnie widziałabym dziś w stolicy.
Zdjęcia: Łukasz Bąk